Jeden z najciekawszych filmów Chaplina, choć nie tak znany jak jego pełnometrażowe dokonania („Gorączka złota”, „Dzisiejsze czasy”). I zaskakująco korespondujący ze naszą współczesnością.
Małego Trampa (ikoniczną postać wymyśloną przez Chaplina i wielokrotnie przez niego odtwarzaną) spotykamy tym razem wśród pasażerów statku płynącego z Europy do Ameryki (sam Chaplin też miał europejskie korzenie, urodził się w Londynie). Licho odziani podróżnicy śpią na pokładzie pod gołym niebem, a po dotarciu do swojej Ziemi Obiecanej, nie potrafią się na niej odnaleźć.
Obok zabawnych scenek (choroba morska, „przekomarzanki” niewypłacalnego Małego Trampa z kelnerem), możemy tu dostrzec elementy satyry społecznej, do której Chaplin będzie wracał w przyszłości: ubóstwo, imigracja zarobkowa, trudna sytuacja samotnych kobiet (tu: Pięknej Nieznajomej z chorą matką), których prawa wyborcze dopiero raczkowały (w USA kobiety zyskały je w 1920 r.).